poniedziałek, 25 lutego 2013

Karuzela uczuć- Jodi Picoult




"Karuzela uczuć" jest moim drugim podejściem do twórczości Pani Jodi Picoult. Zachęcona pozytywnymi recenzjami na LC, nie potrafiłam przejść obojętnie wobec faktu, że autorka ma tak wielu oddanych fanów i w swoich książkach porusza poważne, nawet kontrowersyjne tematy. Sama nie wiem do jakiego gatunku literackiego mogłabym zaliczyć jej powieści. Do tej pory odnalazłam w nich elementy obyczajowe, kryminalne, psychologiczne z lekką nutą romansu w tle..Całkowity misz-masz! Moim zdaniem to bardzo dobre posunięcie, bo dzięki tej różnorodności, pisarka ma większe pole do popisu i szerszy krąg odbiorców. Czy książka, którą mam zamiar wam teraz przedstawić wywarła na mnie piorunujące wrażenie?

                                                     Uściskajmy się i od tej chwili
                                              ślubujmy po wiek wieków wspólną nędzę.
                                                                        Thomas Otway "The Orphan"

Przez osiemnaście lat rodziny Harte'ów i Goldów mieszkały po sąsiedzku, dzieląc ze sobą wszystkie radości i smutki życia. Ich dzieci były nierozłączne od kołyski; Chris i Emily wychowywali się razem, a więź między nimi stawała się coraz silniejsza. Może nawet zbyt silna...Kiedy nocna ciszę w obu domach rozdarł dzwonek telefonu, nikt nie mógł pojąć straszliwej prawdy. Emily zmarła od kuli rewolwerowej, a ranny w głowę Chris trafił do szpitala. Czy było to samobójstwo, czy morderstwo, ma zdecydować sąd, ale nic nie przywróci dawnej przyjaźni między rodzicami obojga nastolatków.

Historia rozpoczyna się od klasycznego motywu zszokowania czytelnika. Mamy więc romantyczną scenerie, czułe wyznanie miłosne, a potem...pada strzał. Scena się kończy, kurtyna opada, a my przenosimy się do momentu, w którym rodzice nastolatków zostają poinformowani o tragedii jaka spotkała ich dzieci. Nikt nie wie i nawet nie podejrzewa tego co tak naprawdę stało się tej nocy...Nikt, oprócz jednej osoby...Chris w stanie ciężkim trafia do szpitala. Emily nie miała tyle szczęścia, zginęła na miejscu. Tylko chłopak jest w stanie odpowiedzieć na nurtujące nas pytania: Jak do tego doszło? Kto strzelał? Czy to była próba samobójcza? Rozwiązaniem tych zagadek zajmie się policja. Dość szybko podejrzenia padają na jedyną osobę, która była obecna w chwili śmierci nastolatki, dzięki czemu młody Harte trafia do więzienia oskarżony o morderstwo. Od tej chwili każde jego słowo zostanie poddane wnikliwej analizie, każdy czyn nabierze nowego znaczenia a sekrety z przeszłości, dotąd ukrywane, wyjdą na światło dzienne. Jaki zapadnie wyrok w tej sprawie? Winny? A może był to nieszczęśliwy wypadek? Tego już dowiecie się sami...

Niewątpliwym plusem książek Pani Picoult jest staranność, jaką przykłada do stworzenia spójnych i zaskakujących historii. Obie powieści tej autorki, które miałam przyjemność do tej pory przeczytać, miały mocne i nieprzewidywalne zakończenia. W "Karuzeli uczuć" pisarka zastosowała ciekawy trik, dzięki któremu możemy śledzić wydarzenia z przeszłości (i wpływ jaki miały na teraźniejszość), jak również sytuacje mające miejsce po tragicznej śmierci Emily. Właśnie te wspomnienia były najbardziej kluczowym elementem tej opowieści...i najciekawszą częścią książki. Fragmenty opowiadające o rozkwicie pierwszej miłości i uczuciu łączącym nastolatków, nie raz wywoływały uśmiech na mej twarzy. Ich związek był bardzo wiarygodny, bo przecież smutek, szczęście, niezdecydowanie, wzloty i upadki- każda para przez to przechodzi... A więc to jest kolejny plus dla Picoult. Wyraziści bohaterowie. Niestety, jedna postać niezmiernie mnie irytowała...Jest nią Melanie (matka Emily), która po stracie córki zamieniła się w rozgoryczoną i pałającą żądzą zemsty kobietę. Ja wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale ta Pani momentami za bardzo przeginała. Jeszcze jedna rzecz mi nie za bardzo pasowała. Ciągnące się w nieskończoność przesłuchania i rozprawa sądowa. Dla mnie za dużo miejsca te opisy zajmowały, przez co czasami czułam znużenie i niechęć...(takie tam drobne narzekanie ;P). Język jakim operuje autorka jest przystępny. Pomimo sporej ilości stron, lekturę szybko się czyta. Książka wywołuje wiele skrajnych emocji, chociaż czegoś mi jednak zabrakło..Sama nie wiem czego..ale jednak. Co by tu jeszcze dodać? "Karuzela uczuć" jest dobrym wyborem jeśli ktoś lubi poczytać o niejednoznacznych i trudnych sprawach. Nie ma w niej podziału na dobrych i złych, bohaterowie muszą często podejmować ciężkie wybory moralne i to właśnie dzięki temu są tak bardzo wielowymiarowi...

Moja ocena: 7+/10

Polecam fanom twórczości Jodi Picoult i osobom, które nie boją się sięgnąć po wymagającą lekturę, przy której można się wyciszyć i inaczej spojrzeć na niektóre sprawy.

Z całej siły, podczas pisania tej recenzji starałam się nie wrzucać co dwa zdania jakiegoś "suchara" :D Fabuła książki nie była zabawna, więc nie chciałam wypisywać jakichś głupot (co zazwyczaj robię...często...chyba w każdej recce :)). Dzisiaj było na poważnie i wielce kulturalnie :)

Którą z książek Pani Picoult uważacie za najlepsza?

Pozdrawiam :)

14 komentarzy:

  1. Nie moja bajka... Właściwie nigdy nie byłam zainteresowana twórczością autorki i nadal nie jestem... Wolę fantasy i paranormale, ot cała ja :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię czasami "odsapnąć" od Paranormali, bo po jakimś czasie wszystkie wydają mi się identyczne :) Picoult pisze ciekawe ksiażki, więc zaryzykowałam i nie żałuję :)

      Usuń
  2. Nigdy jeszcze nie czytałam twórczości tej autorki, ale trochę mnie zachęciłaś(najbardziej opisem tego strzału, raczej mało książek się tak zaczyna... ), książki pani Jodi Picoult muszą być dobre, w przyszłości będę chciała się z jej książkami zapoznać. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki tej autorki są dobre :) Te,które przeczytałam (całe 2 xD) bardzo mi się spodobały i pewnie jeszcze sobię dokupię kilka powieści Picoult :) Polecam :) Podobno "Bez mojej zgody" jest jej najlepszą książką...

      Usuń
  3. Również nie znam książek Picoult, ale widząc zachwyt tak wielu blogerów na pewno kiedyś sięgnę, ale kiedy to "kiedyś" będzie... nie wie nikt :) Choć ten misz-masz trochę mnie niepokoi, wszak jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, ale będę musiała sama się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku misz-masz jest jak najbardziej ok :) W książkach bardzo sobie cenię element zaskoczenia i narastające napięcie, więc pod tym względem autorka daje radę :) Ale do niczego Cię nie namawiam...:)

      Usuń
  4. ja tam kocham dobre suchary w każdej sytuacji :P

    dużo dobrego słyszałam o tej książce, ale jak przystoi osobie upartej - od początku nie ciągnęło mnie do niej i nic tego nie zmieni. ah, jak osioł :D hah ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie ciągnie do wielu zachwalanych książek i tak samo jak Ty tego nie zmienię :D Jeśli z góry wiem, że powieść mi się nie spodoba to po co się męczyć? :) Jeszcze nie raz rzucę "sucharem" w trakcie mojej "kariery" krytyka literackiego :D

      Usuń
  5. Po pierwsze Roksana... mniej sztywniactwa...
    Po drugie... więcej sucharów i głupot... przecież na tym świat stoi, więc nie warto tego zmieniać ;D.

    Nie no, tak żartuję, oczywiście są to Twoje recenzje, więc Twój wybór ;P.

    Po Panią Jodi nie zamierzam się zabierać... Po prostu nie chcę tracić czasu na coś co mnie nie interesuje :).

    Miłego dnia!
    Melon

    PS: Już założyłem sobie taki zeszyt, gdzie zapisuję książki, które chcę przeczytać. Jesteś moim Mistrzem, którego pragnę naśladować ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Mateuszu :P Specjalnie przyświrowałam z tą recenzją :D Chciałam napisać coś w uderzającego w powazne i "profesjonalne" (taaa,jasnee) tony :D Poszłam na całość! A Ty mnie tu jeszcze pojechałeś :D Jak żyć Panie Premierze?! Trochę zazdroszczę innym talentu pisarskiego...ja bardzo często rzucam dziwnymi tekstami i sprawia mi to radość, ale osoby czytające moje recki mogą uznać, że robię sobie z nich jaja i jestem niepoważna...Jednak masz rację- sztywniactwo do mnie nie pasuje, więc powrócę do moich opowieści dziwnej treści :D Dzięki za upomnienie (płakałam z żalu tylko przez godzinę..nie przejmuj się...wyrwałam przy okazji połowę włosów z głowy...odrosną...kiedyś..ze smutku wypadły mi przednie zęby...nie Twoja wina..serioo :>) żartuję :D Dobry zeszyt nie jest zły :) Uczniu mój, znaj mądrość swego Mistrza. Bon Appetit!

      Usuń
    2. Ależ twórz recenzje według swojego uznania (mnie nie słuchaj, bo jeszcze wylądujesz w wariatkowie, dzieląc ze mną pokój ;D), ja tylko żartowałem :).

      No ale jak już musisz... Kill Me :P!

      Usuń
  6. Mam za sobą bodajże osiem powieści Picoult, ale ciągle mi mało. Na razie na mojej półce czeka "Głos serca", ale po niej na pewno sięgnę po kolejne książki. Nie da się ukryć, że w swoich powieściach autorka powiela pewien schemat, co można zauważyć zwłaszcza, kiedy ma się za sobą kilka z jej pozycji. "Karuzeli uczuć" nie czytałam, ale nadrobię to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam w planach bliższe zapoznanie się z twórczością tej pisarki :) Szczególnie interesują mnie takie tytuły jak: "Bez mojej zgody", czy też "Czarownice z Salem Falls"...Jeśli chodzi o schemat to myślę, że ma to coś wspólnego z rozprawami sądowymi. W obu książkach, które czytałam, ten element był bardzo ważny..:)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Czytałam dwie książki Picoult, ale "Karuzeli uczuć" jeszcze nie znam. Piszę "jeszcze", bo prędzej czy później przeczytam.
    Zgodzę się z Tobą - rozprawy sądowe skróciłabym o połowę :) Niepotrzebnie przedłużają treść i zwyczajnie nudzą.

    OdpowiedzUsuń