sobota, 30 marca 2013

Historia Lisey- Stephen King+ życzenia :)



Kochani!
Święta! :) Szczerze mówiąc, nie przepadam za okresem przedświątecznym, bo zazwyczaj zaczyna się od maratonu po sklepach w poszukiwaniu ostatniej ocalałej, białej kiełbasy, później muszę odstawiać "Kuchenne rewolucje z Roksaną. D" i "Perfekcyjną Panią domu" w jednym....by na końcu paść na pysk z powodu skrajnego wyczerpania :D. Też tak macie? W tym roku stwierdziłam, że przeżyję ten okres bez zbędnej spiny, więc zamiast latać ze ścierą po chałupie, wolę przyjść do Was z kolejną recenzją :). Po raz kolejny wzięłam na celownik twórczość Stephena Kinga. Jakie wrażenie wywarła na mnie "Historia Lisey"?

                                  Dokąd idziesz, gdy zostajesz sam?
                                   Dokąd idziesz, kiedy jest Ci źle?
                                   Dokąd idziesz, gdy zostajesz sam?
                                  Pójdę tam gdy zbłękicą gwiazdy się.
                                                                    Ryan Adams

Krwawa i baśniowa Love Story.
Minęły dwa lata od śmierci Scotta, męża Lisey Debusher Landon. Spędzili razem 25 lat we wspaniałym związku, który spajało głębokie, chwilami wręcz przerażająco intymne uczucie. Scott był sławnym, nagradzanym pisarzem, autorem bestsellerów, ale i bardzo skomplikowanym człowiekiem. Zanim się pobrali, Lisey dowiedziała się od ukochanego o krwawych źródłach jego twórczości. Później zrozumiała, że było takie miejsce, do którego Scott zawsze wracał- miejsce przerażające i zarazem kojące, które mogło pochłonąć go żywcem, lub obdarować pomysłami i myślami, po to by miał siłę dalej żyć. Teraz nadszedł czas, by Lisey stawiła czoło demonom Scotta, czas by udała się do Boo'ya Moon....

Opis z okładki jest całkiem w pytkę, prawda? :). Dzięki niemu poznajemy ogólny zarys fabularny i wiemy, że czeka nas opowieść przepełniona magią, miłością i mrokiem. Podobno ta książka jest najbardziej osobistym i szczerym tworem mistrza, więc nie mogłam się oprzeć i pochłonęłam lekturę w dwa dni :). Boję się, że za chwilę dostanę słownej biegunki, jeśli tylko zacznę się rozczulać nad genialnymi postaciami, fantastyczną fabułą, czy też klimatem panującym w tej powieści. Dlatego, postanowiłam skrócić me wywody do niezbędnego minimum :D.
Na początku bałam się, że S.King i historia miłosna to niezbyt dobre połączenie :). W horrorach nie szukam romansu, bo bardziej stawiam na rozwałkę i niepokojący klimat, ale o dziwo mistrzowi udało się mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć i czułam, że ta opowieść jest odpowiednio wyważona, bez smętów, za to z ostrym pazurem :). Przy okazji to była niesamowicie wzruszająca i cholernie ciekawa pozycja!
Główną bohaterką jest Lisey Landon, kobieta, która z jednej strony nadal bardzo przeżywa stratę męża i trawi ją ból związany z jego nagłą śmiercią, a z drugiej jest odważna, zdeterminowana i silna wewnętrznie. Choć tę książkę czytałam już jakiś czas temu, to pamiętam, że zachwycił mnie charakter Lisey i rosnącym napięciem czekałam na dalszy rozwój zdarzeń, oraz na odnalezienie przez nią brakujących części układanki. Zresztą, nie tylko ta postać była perfekcyjnie dopracowana. Scott, Amanda (!) i cała reszta nie stanowili tylko tła w tej historii. Oni żyli (no, oprócz Scotta :)), czuli, pragnęli i byli tak prawdziwi w tym co robią, że....daję ogromnego plusa za tak rozbudowanych bohaterów :D.
W "Historii Lisey" do plusów muszę dodać również samą fabułę. Łzy radości spływały po mych policzkach podczas śledzenia poczynań Lis :D. No może przesadzam, ale akcja mnie wciągnęła i w sumie chyba nawet się nie nudziłam i nie zauważyłam specjalnych dłużyzn. Niestety, mistrz czasami potrafi lać wodę i zanim historia się rozkręci na dobre, my dochodzimy do setnej strony z nadzieją, że coś się wreszcie stanie ;). W tym przypadku tak nie było. A może było i już o tym zapomniałam? :D
Oj tam, oj tam...Powieść była interesująca, barwna i chwilami przerażająca. :D. No właśnie...a co z klimatem? Hmm...ta książka nie należy do grona typowych straszaków, co wcale nie oznacza, że nie czuć w niej nutki grozy. Momentów, które przyspieszyły bicie mego serca było stosunkowo niewiele,  jednak jak już się pojawiały to nie mogłam się do nich przyczepić. Przaśnie i z przytupem! :D
Osoby, które nie lubią się bać, ale chciałyby przeczytać coś z twórczości mistrza, mogą spokojnie sięgnąć po to dzieło, bo nie padną na zawał podczas lektury :D. Maaatko....pewnie tyle ważnych rzeczy ominęłam w tej recce, że szok....ale muszę kończyć, bo sałatka sama się nie zrobi :D.
Moja ocena: 9/10
                                       Życzę wam wesołych i spokojnych Świąt!
                                                   Pozdrawiam Was serdecznie!
                                                       Trzymajcie się cieplutko!

17 komentarzy:

  1. Cały King - ten facet niezbyt często zawodzi. Trzeba sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie raz zawiódł :). "Podpalaczka" jest moim zdaniem baaardzo średnią książką :)

      Usuń
  2. obecnie jeszcze odpoczywam od Kinga, tak więc pomimo wysokiej noty daruje sobie :)

    Wesołych świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również planuję krótki odpoczynek od jego książek :). Za dużo ich ostatnio przeczytałam :)

      Usuń
  3. Seeeeeeeeeeerio? Jeju, ja tę książkę oceniam ciut powyżej "Stukostrachów", czyli na... jakieś 3/10. Bo dla mnie było ciężko, 100 stron i dalej nic, a im dalej, tym gorzej. Jak widać King wywołuje skrajne reakcje :)
    Ja sałatkę już zrobiłam :) Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam tak samo, dopóki nie przeczytałam jej ponownie. Myślę,że trzeba przyzwyczaić się do tego innego stylu, pełnego wymyślonych przez Kinga słówek. Serio, po ponownej lekturze moja ocena tej książki znacznie podskoczyła:)
      Ale zgadzam się, co do "Stukostrachów" - jak na razie obok "Czarnego domu" najgorsza książka Kinga, jaką przeczytałam.

      Usuń
    2. Seeerio? :D. Dla mnie to była epicka lektura! :). Nie wiem, czemu tak bardzo się w tą historię wkręciłam, ale tak jak Buffy1977 uważam, że do wymyślonych i dziwacznych słówek, których jest pełno w tej opowieści, trzeba się przyzwyczaić :). Nie wiedziałam, że ta książka ma tak słabe oceny :D. Najgorszą powieścią Kinga jest "Podpalaczka"...Dodam recke tego tytułu może nawet dzisiaj. Strasznie się męczyłam podczas czytania :)

      Usuń
  4. Czyli jak rozumiem, Twoim jutrzejszym wielkanocnym śniadaniem będzie tylko sałatka :D? No cóż, to "wolny" kraj "wolnych" ludzi, więc życzę smacznego ;P.

    Naprawdę ta książka Ci się tak spodobała... I jeszcze ta 9?!
    Praktycznie na jakichś 90% recenzji tej książki wszyscy ją zrównują z ziemią...
    A wiesz Ty co?! Nie miałam się za to w najbliższym dziesięcioleciu zabierać, ale po Twojej reakcji jestem zdolny skrócić ten okres do roku ;D.

    To ja jeszcze raz składam Ci życzenia: Wesołych Świąt ;3!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Melon :). Na stole nie pojawiła się tylko sałatka :D! Kiełbasa, kurczaki, śledzie itd...wszystko miałam, więc spokojnie :).
      Nie wiem, czemu ta książka wielu osobom się nie podobała :). Ja ją szybko przeczytałam, bo historia mnie wciągnęła i uważam, że ta powieść jest niesamowita :). Taka nie do końca w stylu Kinga.
      Może Tobie też by się spodobała? Dziękuję, że zainspirowany moją reakcją, masz zamiar skrócić ten czas tylko do ROKU :D! Zresztą, idź do biblioteki i wypożycz "Historię Lisey"! To rozkaz! Już, już, natychmiast! ;D. Muszę poznać Twoją ocenę tego dzieła :)

      Usuń
  5. Czytałam, jedna z najlepszych książek Stephena Kinga. Serdecznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie umiem się przełamać i sięgnąć po jakąś książkę Kinga. To wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam ani jednej jego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie :). Może kiedyś wpadnie Ci w łapki jakaś książka Kinga i kto wie? Może dołączysz do grona fanów jego twórczości :).

      Usuń
  7. To wstyd i hańba, że nie czytałam, żadnej książki Kinga. Z pewnością sięgnę po tę pozycję, jednak wolę najpierw przeczytać coś klasycznego, np. "Zieloną Milę". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zieloną milę" mam w planach, bo nie udało mi się tej książki upolować :). Oglądałam za to film i bardzo mi się podobał :). Powieść pewnie jest lepsza, więc to dobry wybór na początek! :)

      Usuń
  8. Ja nie czytałam jeszcze żadnego horroru, więc nie miałam okazji sięgać po twórczość pana Kinga, ale skoro piszesz, że nie padnę na zawał przy czytaniu, to może sięgnę ;)

    Dzięki za życzenia, oczywiście trochę przy późno, ale mokrego dyngusa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnego horroru? Nigdy? Wowwww :D. W takim razie czeka Cię wiele niezapomnianych i przerażających chwil, spędzonych z Kingiem i innymi pisarzami :). Mam nadzieję, że się przełamiesz i sięgniesz po coś z literatury grozy :). "Historia Lisey" nie jest straszna, więc nic się nie bój :). Jednak bardziej polecam "Misery", lub "Lśnienie" :).

      Usuń